29-latek z Lublina ukradł sejf, z jednej z firm w dzielnicy Dziesiąta. Nie mógł go otworzyć, więc zostawił zdobycz w krzakach. Po paru tygodniach wpadł w ręce kryminalnych. Wtedy okazało się, że w sejfie były pieniądze.
Złodziej został właśnie zatrzymany przez policjantów z lubelskiej komendy miejskiej. 30 grudnia włamał się do jednej z firm w dzielnicy Dziesiąta. Zabrał kilka butelek alkoholu, pieczątki, programy komputerowe, a nawet kawę, pojemniki na żywność i kalendarze. Łupem złodzieja padł także laptop, telefon komórkowy i spory sejf. Mężczyzna nie miał siły nieść tylu łupów.
– Okazało się, że nie zdołał otworzyć sejfu z pieniędzmi i wyrzucił go w krzaki. Od tego czasu sejf przeleżał przez nikogo nie zauważony – wyjaśnia Andrzej Fijołek, z zespołu prasowego lubelskiej policji. Mundurowi zatrzymali zarówno włamywacza jak i jego 25-letnią konkubinę, która sprzedała skradziony telefon. Kobieta była również poszukiwana za oszustwo. 29-latek przyznał się do winy.
– Wskazał miejsce porzucenia sejfu. Gdy dowiedział się, że wewnątrz były pieniądze żałował że go zostawił – dodaje Andrzej Fijołek.
Mężczyzna jest znany lubelskim policjantom. Był notowany za kradzieże i włamania. Teraz dobrowolnie poddał się karze 2 lat więzienia. W tym czasie będzie również musiał pracować społecznie. Dziewczyna włamywacza poddała się karze 4 miesięcy prac społecznych.